Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

Cyberpunk: Edgerunners (2022 - ) – recenzja serialu 30 wrz 2022

Maja Jankowska

Choć aktualnie gdy pada hasło „cyberpunk”, to w pierwszej kolejności myślimy o grze studia CD Projekt RED Cyberpunk 2077, tak gatunek ten bogaty jest w rozmaite przykłady. W przypadku kinematografii za klasyczny przykład podaje się Łowcę androidów, który miał ogromny wpływ na kanon estetyki gatunku. Gdy pojawiły się informacje o produkcji animacji Cyberpunk: Edgerunners, byłam nastawiona dość sceptycznie do tego pomysłu. Pozytywne opinie sprawiły, że zdecydowałam się sięgnąć po polsko-japońską serię anime dostępną na platformie Netflix. Jak wypada ta dziewięcioodcinkowa historia?


Produkcja duetu Rafał Jaki oraz Mike Pondsmith opowiada historię ubogiego dzieciaka, który musi mierzyć się z trudami codzienności, żeby przetrwać w mieście pełnym nowej technologii i modyfikacji ciała. Zdecyduje się na odważny krok, czyli zostanie edgerunnerem – nielegalnie działającym najemnikiem. Jak łatwo można się spodziewać, będzie to miało swoje konsekwencje już na początku drogi Davida. Cyberpunk: Edgerunners pod kątem fabuły to akcyjniak, przy którym – przynajmniej w założeniu twórców – nie będziemy się nudzić.

To, co rzuca się w oczy przy pierwszym zderzeniu z cyberpunkowym anime, to dość klasyczna kreska, która nie została udziwniona przez próby wprowadzenia efektów 3D. Na myśl przywodzić może takie produkcje jak Perfect Blue czy Cowboy Bebop. Zaskakujący jest świat w Cyberpunk: Edgerunners – wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie jest deszczowy i neonowy, ale obfituje w technologiczne usprawnienia. Choć nie zabraknie scen z mocnym oświetleniem lub ukazujących miasto nocą, to świat osadzony w uniwersum Cyberpunk 2077 jest zadziwiająco tutejszy i słoneczny.

CyberpunkEdgerunners_3

Cyberpunk: Edgerunner to anime, które nie ucieka od brutalności oraz krwi. Wydaje się, że ból i cierpienie są nieodłącznymi elementami życia bohaterów. Kolejne ciosy kształtują ich charakter, jednocześnie podsycając klimat zdemoralizowanego miasta. Pomimo że David staje się z każdą następną sceną bardziej antybohaterem, aniżeli pozytywną postacią, tak w pełni rozumiemy jego wybory, które wynikają z chęci wyzwolenia się ze zdegenerowanego świata.

Co natomiast nie gra w polsko-japońskiej produkcji? Rozczarowujące są zdecydowanie statyczne tła. Trudno powiedzieć, czy taki był zamysł twórców, czy była to forma przyśpieszenia pracy nad anime, a może kwestia oszczędności. Niezależnie od przyczyny, trudno nie zwrócić uwagi, że przy scenach – zwłaszcza dialogowych – obraz nienaturalnie zamiera, niszcząc przy tym wrażenie dynamizmu. Tym większa szkoda, bo sceny akcji, w tym pościgów, zrealizowano naprawdę solidnie.

bez-tytulu_bg12.h720.jpg

Ciekawie została dobrana ścieżka muzyczna, w którą wpleciono również polskojęzyczne kawałki. Śledząc losy Davida w oryginalne – a zatem po japońsku – nagle słyszymy w świecie przedstawionym polskie dźwięki. Choć językowo można mieć pewny zgrzyt, tak pod kątem muzycznym wybrane piosenki zostały trafnie wkomponowane.

Podsumowując, Cyberpunk: Edgerunner nie będzie moją ulubioną animacją od Netflixa. Arcane – mimo nietypowej grafiki – podobało mi się zdecydowanie bardziej. Jednocześnie produkcja polsko-japońskiego duetu stanowi świetną rozrywkę na wieczór wypełnioną akcją oraz dynamicznymi rozwiązaniami fabularnymi. Seria ta przypadnie również do gustu osobom lubującym się w klasycznym – aczkolwiek nieco krwawym, anime.

Ocena: 7