Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

Gdy sen nie nadchodzi (2021) – recenzja filmu 14 cze 2021

Sara Karmańska

Gdy sen nie nadchodzi jest kolejną produkcją Netflixa, która próbuje zmierzyć się z historią osadzoną w postapokaliptycznym świecie. Nie uświadczymy tutaj potworów, zombie, uderzenia meteorytu ani innych klimatycznych katastrof. Film wpisuje się w nurt kina związanego ze zmysłami – mieliśmy już Ciche miejsce (2018) czy Netflixowe Nie otwieraj oczu (2018) i Cisza (2019). W każdym z nich jeden ze zmysłów był kluczowy dla fabuły, albo nie można było go używać, albo należało uważać, bo napastnicy korzystali z niego aż nazbyt dobrze. Nowemu filmowi streamingowego giganta bliżej jednak do filmów może mniej nagłaśnianych: Ostatnia miłość na Ziemi (2011) oraz Little Fish (2020). W pierwszym z nich ludzie tracili po kolei wszystkie zmysły, w drugim z nich – pamięć. W Gdy sen nie nadchodzi tracą natomiast zdolność do snu.

Temat jest popularny i pomysł wyjściowy wydawał się dość ciekawy, jednak nowy film Netflixa jest niestety niezwykle ciężkostrawny. Nagle Ziemię nawiedza rodzaj impulsu elektromagnetycznego, który wyłącza całą elektryczność na planecie. Co gorsza, okazuje się, że wpłynął on również na ludzi, którzy tracą zdolność do snu, nawet po silnych lekach sedacyjnych. Bezsenność dość szybko zaczyna oddziaływać na umysł i zdolności poznawcze, a w dodatku proces ten postępuje znacznie szybciej, niż przed katastrofą.

sGTL1ZgE0w21XwbtdP7B9RaKLYA

W tym świecie główną bohaterką jest Jill – była wojskowa, dawniej uzależniona od narkotyków, handlująca lekami, pozbawiona praw rodzicielskich. Okazuje się, że jej córka jest jedną z osób, która wciąż potrafi spać. I w tym miejscu logika się kończy.

Absurdem samym w sobie jest fakt, że już po jednej nocy bez snu wiadomo, że sytuacja dotyczy ogółu populacji. Równocześnie jakby przewidują, że będzie się ona utrzymywać, a w ciągu kilku dni wszyscy umrą. Jakby tego było mało, w tym krótkim czasie udaje im się zorganizować tajną placówkę badawczą oraz nawet znaleźć starszą kobietę, która sypia i ma być testowana, by znaleźć możliwe lekarstwo. To wszystko przy pogarszającym się stanie psychicznym wszystkich ludzi, również tych zaangażowanych w badania.

oILOVAFryq1i0g3wN57HeR1efY4

Z jednej strony produkcja ma więc ciekawy pomysł, ale jego rozwinięcie jest nieudane. Aktorstwo jest mierne, scenariusz jest absolutnie sztampowy, logiki również ciężko tu uświadczyć. Ponadto Gdy sen nie nadchodzi nie prezentuje absolutnie niczego odkrywczego, ani nawet ciekawego. Fabularnie ciężko się zaangażować, szczególnie że bohaterowie są bardzo słabo wykreowani i w efekcie ich perypetie są niezbyt angażujące. Być może historia sprawdziłaby się jako serial, ale w wersji filmowej jest całkowicie niestrawna. Kolejne zwroty akcji wyskakują znikąd, a finał jest absolutnie rozczarowujący. Można by wręcz pokusić się o stwierdzenie, że produkcja wydaje się być urwana w zupełnie losowym momencie.

Gdy sen nie nadchodzi właściwie nie ma dobrych aspektów, które mogłyby go uratować. Jest to najzwyczajniej w świecie bardzo mierny film. Zamiast jego oglądania zdecydowanie lepiej poświęcić czas na coś pożyteczniejszego. Chyba że macie problem z bezsennością – wtedy klikajcie śmiało – istnieje duża szansa, że pomoże wam go rozwiązać. Jednego jednak Netflixowi nie można odmówić – marketing ma świetny. Nic innego nie może bowiem wytłumaczyć tego, że krótko po premierze Gdy sen nie nadchodzi znajduje się w gronie najpopularniejszych pozycji platformy.

Ocena: 2/10

Ciche miejsce / A Quiet Place
7.4
Nie otwieraj oczu / Bird Box
6.6
Cisza / The Silence
5.3

Cisza

Film2019