Na platformie Netflix ostatnio zadebiutowała nowa animacja dla dorosłych studio Sony Pictures Animation. Mogliście jej nawet nie odnotować. Choć potencjał był ogromny, nie wiadomo dlaczego, nie zdecydowano się na aktywną kampanię reklamową serialu, skazując go niejako na niezauważenie. Tymczasem postać Elvisa Presleya, która jest kluczowa w Agent Elvis, mogłaby przyciągnąć uwagę widzów. Zwłaszcza biorąc pod uwagę nominację do Oscara za najlepszą pierwszoplanową męską rolę Austina Butlera w filmie Elvis (2022), a tym samym ponownej popularności tego artysty. Czy warto sięgnąć po tę animację?
Przy produkcji Agenta Elvisa współpracowała Priscilla Presley, czyli żona gwiazdora, co pozwala domniemywać, że animowana wersja Elvisa nie narusza dóbr osobistych rodziny zmarłego. Przyznam jednak, że sylwetkę muzyka wykreowano dość odważnie, w pełni wykorzystując kategorię wiekową serialu. Dla niektórych może być to zbyt duże zderzenie pomiędzy wizerunkiem Elvisa, a wulgarnością i brutalnością jego komiksowego alter ego, natomiast zasadniczo sam pomysł na produkcję sprawdza się całkiem nieźle.
Agent Elvis zaczyna się bardzo dynamicznie i od razu zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń. Szybko poznajemy bohaterów, a także identyfikujemy bardziej i mniej prawdziwe postacie z życiorysu gwiazdora. To, czym różni się serialowy Elvis od oryginału, to iście bondowski zmysł oraz styl, a klimat Agenta 007 wyczuwalny jest nawet w warstwie muzycznej. Pod kątem prowadzenia fabuły umiejętnie podzielono historię na mniejsze, przeważnie jednoodcinkowe fragmenty, które łączą się w główną linię narracyjną. Z jednej strony nie czujemy się zobowiązani do sięgania po następny odcinek, a z drugiej ciekawi nas rozwój głównej historii. Sam sezon animacji jest względnie krótki, a frekwencja odbiorców zadecyduje o tym, czy doczekamy się kontynuacji przygód Agenta Elvisa.
Pozytywnie odbieram animację, którą zastosowano w przypadku tej produkcji. Przypomina ona przede wszystkim klasyczny komiks – pozwalając zachować odpowiedni balans pomiędzy wrażeniami estetycznymi, a dynamizmem. Niektóre rozwiązania animacyjne i montażowe powinny na stałe zagościć na wielkie i małe ekrany, bowiem dzięki temu otrzymujemy jedne z lepszych scen akcji, jakie ostatnio mogliśmy oglądać nie tylko na platformach streamingowych. Dla niektórych widzów kreska może okazać się zbyt prosta, choć uważam, że odpowiednio podkreśla zwłaszcza rysy twarzy samego Elvisa. Świat gwiazdora jest pełen kolorów i dźwięków – a te elementy w punkt uwypuklono w serialu.
Głosu Agentowi Elvisu użyczył sam Matthew McConaughey i świetnie to wyszło. Aktor nadał bohaterowi lekko znudzonego, ale jednocześnie charyzmatycznego tonu, który kojarzy się z zawiadiackością. Myślę, że jest to jeden z mocniejszych punktów całej produkcji. Nie przekonuje mnie w pełni fabuła animacji – w pewnych miejscach przekroczone zostały granice dobrego smaku, a z samego Elvisa uczyniono maszynkę do zabijania. Niemniej jednak to bardzo odważny i świeży content na tle komiksowych seriali skierowanych do dorosłego widza.
Ocena: 6