Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

Wszyscy moi przyjaciele nie żyją (2020) – recenzja filmu 28 gru 2020

Sara Karmańska

Wszyscy moi przyjaciele nie żyją (2020) jest nową, polską produkcją Netflixa, reklamowaną przez platformę jako komedia i film dla nastolatków. Opowiada historię imprezy sylwestrowej, na której bawią się młodzi ludzie, prawie w każdym pomieszczeniu można znaleźć obściskującą się parę, trójkąt lub większą grupę, a poza tym trup ściele się gęsto.


Sztuczna krew leje się litrami, a akcja pędzi na łeb na szyję. Do wielkiego dzieła jednak temu filmowi wiele brakuje. Większość konfliktów opiera się na tym, kto z kim spał, a podczas ostatecznej sieczki ciężko nawet momentami zrozumieć, czemu te dwie osoby akurat ze sobą walczą. Jak na komedię, humor słowny niestety też jest dość zwietrzały – żarty w typie twój stary już dawno trącą myszką i bardziej wywołują zażenowanie niż uśmiech, szczególnie w ustach bohaterów podchodzących pod trzydziestkę.

1

Aktorsko jest dość miernie, właściwie żadna kreacja nie zapada w pamięć, a histeria Wieniawy-Narkiewicz nie jest dość przekonująca. Może być to jednak ściśle powiązane z faktem, że bohaterów jest dość sporo, a fabularny roller coaster nie zatrzymuje się nawet na chwilę, by dać wybrzmieć ich kreacjom. Jedyną postacią, z którą można się w produkcji utożsamić, jest chyba dostawca pizzy, który został paskudnie potraktowany przez imprezowiczów – brak zapłaty za ogromne zamówienie, drzwi zatrzaśnięte przed nosem na siarczystym mrozie, toksyczne środowisko pracy i szef nieszczędzący przezwisk, w dodatku problemy w domu i wizja wyrzucenia ze studiów. A jakby tego było mało, jeszcze musiał znaleźć ciało.

Ktoś tutaj chyba próbował wzorować się na wielkich reżyserach i ich produkcjach. Poszczególne wątki jednak zostały przepuszczone przez maszynkę do mięsa i posypane brokatem. Można by się tutaj próbować doszukiwać nawiązań do Tarantino, Kubricka/D. W. Griffitha (dokładny cytat ze sceny rozwalania drzwi siekierą), czy nawet do Wesela Wyspiańskiego (chocholi taniec o północy – swoją drogą najlepsza scena tego filmu), ale robienie tego wydaje się trochę na wyrost, jeśli zestawi się je z finalnym efektem Wszyscy moi przyjaciele nie żyją.

2

Widać, że ktoś próbował nadać temu filmowi jakąś głębię poprzez klamrę przedstawiającą policyjne działania na miejscu zbrodni - zestawienie entuzjazmu oraz pragnienia dojścia do prawdy młodego aspiranta i marazmu, w jaki popadł przydzielony mu doświadczony partner. Pogłębienie wartości filmu zdaje się być również celem sceny zamykającej, rozgrywającej się w równoległej rzeczywistości, ale niestety motyw ten pojawiał się już wiele razy i nie jest niczym oryginalnym.

Wszyscy moi przyjaciele nie żyją to niestety słabiutki film, chociaż osobom mającym ochotę na niezobowiązującą, ociekającą seksem i krwią rozrywkę niewymagającą zbyt wiele myślenia może przypaść do gustu. W innym przypadku radziłabym znalezienie innej produkcji.

Ocena: 2/10

Zdjęcia: materiały promocyjne Netflixa