Czy można odciąć się od własnych traum? Rozdzielenie już w pierwszym sezonie pozostawiło nas z tym pytaniem, malując niepokojący obraz świata, w którym umysł pracownika dzieli się na dwie odrębne tożsamości – tę funkcjonującą w rzeczywistości biurowej i tę istniejącą poza nią. W drugim sezonie serial nie tylko powraca do tego egzystencjalnego koszmaru, ale pogłębia go, drążąc jeszcze głębiej w psychologii postaci i bezwzględnej korporacyjnej strukturze Lumon Industries. To powrót nieoczywisty, wymagający pełnego zanurzenia się w świecie, który nieustannie wymyka się spod kontroli – zarówno bohaterom, jak i widzowi.
Twórca serialu Dan Erickson i reżyser Ben Stiller udowadniają, że nie zamierzają iść na łatwiznę. Rozdzielenie zawsze wybiera drogę bardziej niepokojącą – jeszcze większy chaos, jeszcze więcej niepewności i kolejne warstwy tajemnicy. Jeśli pierwsza odsłona przypominała klaustrofobiczną układankę, druga przenosi nas głębiej, w stronę wręcz kafkowskiego labiryntu. Mark S. (Adam Scott) oraz jego współpracownicy z działu zaczynają zadawać pytania, które powinny pozostać bez odpowiedzi – i płacą za to cenę. W tym sezonie coraz wyraźniej widać, jak cienka granica dzieli ich światy, a momenty, gdy osobowości zaczynają się przenikać, należą do najbardziej niepokojących scen serialu.
Audiowizualnie Rozdzielenie pozostaje perełką - surowe, minimalistyczne wnętrza korporacji Lumon kontrastują z ciemnym, równie dusznym światem zewnętrznym, w którym bohaterowie próbują skleić fragmenty swojej tożsamości. Kamera wciąż maluje przestrzenie z chirurgiczną precyzją – geometryczne kadry, zimna symetria korytarzy i sterylna kolorystyka podkreślają bezduszność systemu, któremu podlegają bohaterowie. Równocześnie jednak ten sezon pozwala sobie na odrobinę więcej nieładu, więcej pęknięć w tej misternie skonstruowanej rzeczywistości. Jakby serial sam powoli zaczynał się dezintegrację, odzwierciedlając emocjonalny rozkład swoich postaci.
Nie sposób nie wspomnieć o fenomenalnym aktorstwie. Adam Scott ponownie udowadnia, że jest idealnym przewodnikiem po tym świecie – balansuje na granicy zmęczenia, rezygnacji i desperacji, kreując bohatera tragicznego w każdym calu. Britt Lower jako Helly pokazuje jeszcze większą determinację, a John Turturro i Christopher Walken w swoich epizodach podnoszą emocjonalną temperaturę każdej sceny. Świetnie zarysowane są także postacie drugoplanowe – zarówno te, które znamy z pierwszego sezonu, jak i nowe twarze, które wnoszą do fabuły nowe wątki i jeszcze więcej niepokoju.
Drugi sezon Rozdzielenia nie daje łatwych odpowiedzi. Nie uspokaja, nie porządkuje świata przedstawionego, nie stara się nawet być bardziej przystępny dla widza. I właśnie dlatego jest tak znakomity. To historia o poszukiwaniu siebie w systemie, który odbiera tożsamość, o odwiecznym dylemacie – czy lepiej nie wiedzieć, czy lepiej cierpieć, ale znać prawdę. Jeśli pierwszy sezon pozostawił nas w stanie egzystencjalnego niepokoju, drugi jeszcze bardziej rozszczepia naszą percepcję, zmuszając do nieustannego podważania rzeczywistości. W świecie Rozdzielenia pewne jest jedno – to jedno z najbardziej hipnotyzujących doświadczeń.
Ocena: 8,5