Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

Hamilton (2020) – recenzja filmu 21 sie 2022

Maja Jankowska

Jeden z najbardziej popularnych i cenionych musicali można oglądać na platformie Disney+. Sztuka teatralna Hamilton swoje początki czerpie jeszcze z lat 20. XX wieku, choć musical, o którym będzie mowa, autorstwa Lin-Manuela Mirandy zadebiutował w 2015 r. W 2020 r. zdecydowano się zarejestrować przebieg sztuki teatralnej z oryginalną obsadą i tak oto możemy oglądać na srebrnym ekranie sztukę wystawioną na Broadwayu.

Na pewno Hamilton zdziwi widza, który oczekuje typowego musicalowego przedstawienia. Dzieje się tak za sprawą inspiracji, które przyszły Mirandzie do głowy - hip hop, R&B, pop oraz soul. Nie są to typowe gatunki muzyczne dla tego rodzaju widowiska, jednak jak sam autor twierdzi: Ameryka wtedy, opowiedziana dziś. Jak można się było spodziewać, biorąc pod uwagę poprawność dzisiejszych czasów, w role postaci historycznych wcieliły się osoby innego koloru skóry niż biały (przykładowo Thomasa Jeffersona zagrał Daveed Diggs).

Hamilton-006

Ten hip-hopowy musical opowiada historię jednego z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych Ameryki - Alexandra Hamiltona. Jak przystało na amerykańską historię, polityk będzie starał się spełnić swój american dream ciężką pracą i uporem. Na początku trudno nadążyć nad Hamiltonem, bowiem całość została gęsto wypełniona postaciami i dialogami (hiphop wszak tego wymaga). Nie martwcie się, gdy zgubicie się w akcji lub umknie wam któraś z kwestii dialogowych, macie ponad dwie godziny seansu, aby się odnaleźć. Jest intensywnie, ale i intrygująco, stąd pomimo długiej projekcji nie sposób się znudzić.

Główną bolączką Hamiltona jest natomiast jego amerykańskość. Niemal krystalicznie czysta postać Alexandra Hamiltona, jak również podejście do historii o początkach Stanów Zjednoczonych, kłuje w oczy. Jeśli liczyliście na ewolucję lub rewolucję u głównego bohatera, gorzko się przeliczycie – oprócz jednego fuck-up’u, który zresztą próbuje przekształcić w swój atut. Jego serce jest szlachetne, a zamiary godne podziwu. Czy jest to irytujące? Dość. Jednak mam wrażenie, że tego rodzaju patos nieuchronny jest w filmach biograficznych. Jeśli przymkniemy na to oko, można cieszyć się widowiskiem bez żadnych ograniczeń.

Niezależnie jednak od mankamentów na poziomie scenariusza, trudno zaprzeczyć, że Hamilton dobrym musicalem jest. Dzieje się tak głównie za sprawą świetnie skomponowanej muzyki, trafnie dobranego tekstu piosenek oraz niebywałego rytmu oraz płynności, którą udało się zachować Lin-Manuelowi Mirandzie. Spektakl zawiera kilka punktów kulminacyjnych, które uwypuklono poprzez kompozycje muzyczne. Do niektórych z utworów będziecie chcieli powrócić po seansie ze względu na ich wpadające w ucho brzmienie. Osobiście jestem fanem wszystkich utworów wykonywanych przez Króla Jerzego III (w roli tej fantastyczny Jonathan Groff).

atTcQzuJkD0nCPyME0a2vMpDNiX

O Hamiltonie słyszałam wyłącznie dobre opinie, które zachęciły mnie do sięgnięcia właśnie po tę pozycję, odkąd platforma Disney+ jest dostępna także w Polsce. Musical mnie nie rozczarował pod kątem muzycznym. Uważam, że to odważne – także ze względu na gatunki – widowisko, które potrafi umiejętnie budować atmosferę i napięcie. Nieco jednak rozczarowuje prostą fabułą, która operuje dość jednoznacznymi barwami, jeśli chodzi o motywacje bohaterów. Dodatkowym atutem Hamiltona jest próba pokazania na ekranie większości pojawiających się postaci – każda z nich ma swoją chwilę, piosenkę, aby zaistnieć na scenie. Dzięki temu cały spektakl nabiera głębi i wciąga widza na niemal trzy godziny.

Ocena: 8

Hamilton / Hamilton
8.3

Hamilton

Film2020