Pewnego rodzaju standardem staje się produkowanie przez Netflixa apokaliptycznych filmów w okresie świątecznym. W 2021 roku otrzymaliśmy obraz Nie patrz w górę z gwiazdorską obsadą – w tym Leonardo DiCaprio, Jennifer Lawrence czy Meryl Streep, który opowiadał o zabójczej komecie mającej unicestwić świat. W tym roku również platformowy gigant nie zawodzi i przygotował dla nas film nagradzanego reżysera oraz scenarzysty Sama Esmaila, którego widzowie będą kojarzyć przede wszystkim z kultowego serialu Mr. Robot. Czy Zostaw świat za sobą również tak mocno wyryje się w pamięci odbiorców?
Sama koncepcja filmu Esmaila jest dość prosta: względnie – bo kto jest tak naprawdę szczęśliwy w dzisiejszych czasach? – szczęśliwa rodzina udaje się na weekendową wycieczkę poza miasto, aby wreszcie odpocząć od codzienności. Pechowo dla nich sielanka zostaje przerwana niespodziewanym pojawieniem się właścicieli wynajmowanego domu, którzy przynoszą – niczym jeźdźcy apokalipsy – wieści o cyberataku, który sparaliżował świat. Rozpoczyna się trudna próba ustalenia, co jest prawdą, a co fałszem oraz komu można zaufać i jak radzić sobie w świecie, który nijak nie przypomina naszej szarej codzienności.
Zostaw świat za sobą to kameralny (post)apokaliptyczny dramat, który postawił sobie za cel przede wszystkim stworzenie atmosfery thrillera. Zbudowania napięcia związanego z niewiedzą i brakiem możliwości ustalenia, co właściwie się dzieje. Ciężko bowiem jednoznacznie stwierdzić, żeby sytuacje, w których protagoniści się znaleźli, były same w sobie szczególnie niepokojące. Niepewność pojawia się wraz z drobnymi rzeczami, które nie są rutyną albo nie działają, tak jak zawsze funkcjonowały. Osobiście uważam, że nie do końca trafnie rozłożono akcenty, jeśli chodzi o historię, przez co całość może się dłużyć. Zwłaszcza w kulminacyjnym momencie odbiorca może być zbyt zmęczony czekaniem na rozwiązanie, aby należycie doświadczyć emocji, które reżyser chciał nam pokazać.
Oglądając Zostaw świat za sobą, trudno nie zwrócić uwagi na zdjęcia. Ocena pracy operatora kamery wśród widzów jest diametralnie różna – dla niektórych w punkt budują ona klimat, prezentując filmową rzeczywistość w sposób oddający niepewność, zagubienie oraz rosnący lęk, podczas gdy dla reszty stanowi przerost formy nad treścią, która to forma nastawiona jest jedynie na efekciarstwo. Podobne wrażenia są w przypadku muzyki: z jednej strony buduje ona napięcie, wprowadzając niepokój, z drugiej – irytuje ciągłym powtarzaniem się i wykorzystaniem również w scenach, w których ciężko ten zabieg uzasadnić. Dla mnie obraz stanowił ciekawe dopełnienie głównej myśli fabuły oraz charakterów bohaterów, którym przyszło zmierzyć się z apokalipsą. O ile muzyka w pierwszej części filmu spełnia swoją funkcję poprzez uzupełnianie i wzmocnienie warstwy wizualnej, tak faktycznie zbyt często sięgnięto po ten środek przekazu emocji, przez co traci on na znaczeniu w finałowym momencie.
Zdecydowanie bardziej jednorodnie oceniono gwiazdorską obsadę aktorską. W główne role wcielili się Julia Roberts, Mahershala Ali oraz Ethan Hawke i trzeba przyznać, że odegrali swoje postacie dobrze – wtłaczając w nie niezbędne emocje, urealniając, zbliżając do widza – jednak żaden z tych występów nie zostaje w pamięci po seansie. Myślę, że Zostaw świat za sobą mógłby wiele zyskać, gdyby otrzymał świeżą, jeszcze nie ograną ekipę aktorską, choć domyślam się, że wtedy nadawca nie przyciągnąłby przed ekrany widzów sławnymi nazwiskami.
Trochę czasu już upłynęło od mojego seansu Zostaw świat za sobą, a wciąż nie jestem w stanie ocenić, czy film Sama Esmaila przypadł mi do gustu, czy nie. Ma wiele elementów, które do mnie przemawiają – kameralna, niemal teatralna forma, czy sposób budowania napięcia poprzez kadry lub sposób zachowywania się bohaterów. Z drugiej strony finał może być rozczarowujący, dający poczucie, że cała fabuła jest tylko wydmuszką, a przesłanie widoczne jest już na samym początku produkcji i niepotrzebnie tracimy czas na oczywistości. Jednak biorąc pod uwagę, jak wiele pytań postawił przede mną seans Zostaw świat za sobą, myślę, że warto sięgnąć po ten obraz i ocenić go samemu.
Ocena: 6