Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

Miasteczko Salem (2024) – recenzja nowej ekranizacji kultowej powieści Stephena Kinga 11 paź 2024

Sara Karmańska

Stephen King może pochwalić się całkiem sporą ilością książek i równie okazałą liczbą ich ekranizacji. Niektóre były niezwykle udane i zapisały się w historii kinematografii, inne z kolei zostały szybko zapomniane, a jeszcze inne są pamiętane jedynie negatywnie. Nowa ekranizacja Miasteczka Salem w reżyserii Gary’ego Daubermana zdaje się plasować w ostatniej z grup.

alfre-woodard-john-benjamin-hickey-makenzie-leigh-lewis-pullman-and-jordan-preston-carter_0

Fabuła Miasteczka Salem skupia się na pisarzu Benie Mearsie (Lewis Pullman), który po latach powraca do miasteczka, gdzie spędził dzieciństwo, by znaleźć natchnienie. Na miejscu nawiązuje romantyczną relacje z marzącą o opuszczeniu Salem Susan (Makenzie Leigh) i zaprzyjaźnia się z nauczycielem Matthew Burkiem (Bill Camp). Wkrótce po swoim przybyciu Ben odkrywa jednak, że tytułowe Salem wpadło w szpony żądnego krwi wampira. Ben, Susan i Matt łączą siły z doktor Cody (Alfre Woodard), ojcem Callahanem (John Benjamin Hickey) i dwunastoletnim Markiem Petriem (Jordan Preston Carter), starając się ocalić mieszkańców miasteczka.

Bardzo często porównywanie powieści i jej ekranizacji mija się z celem, ponieważ to dwa zupełnie różne byty i siłą rzeczy będą występować między nimi różnice. W przypadku Miasteczka Salem porównanie literackiego pierwowzoru Stephena Kinga i jego przeniesienia na ekran boleśnie udowadnia, co w filmie nie zagrało i dlaczego tak się stało.

salem-s-lot_0 (1)

Miasteczko Salem Kinga stoi bohaterami. To właśnie za sprawą ich rozbudowanych charakterów i powolnego budowania napięcia powieść zyskała tak kultowy status i stała się bestsellerem, po który czytelnicy nadal chętnie sięgają. Niestety tego aspektu ze świecą szukać w nowej ekranizacji. Wyraźnie widać, że twórcy nie podołali zamknięciu historii w zaledwie dwugodzinnym filmie. Choć na ekranie pojawia się gros bohaterów, twórcy nawet nie starają się, by umieścić ich na pierwszym planie. W efekcie przeskakujemy od postaci do postaci, żadnej nie poświęcając większej uwagi, tylko po to, by zabić ją przy pierwszej okazji, jaka się nadarzy.

W przeciwieństwie do filmu, w książce Ben Mears przyjeżdża do miasteczka jakiś czas przed rozwojem głównych wydarzeń, dzięki czemu czytelnik zyskuje czas na poznanie wielu bohaterów Salem. I choć w chwili gdy rozpętuje się piekło, Ben nadal jest obcy w porównaniu do osób, które żyją w mieścinie od lat, zdążył już nawiązać wiele relacji. W filmie zdecydowano się natomiast zrównać dzień jego przyjazdu z początkiem tajemniczych wydarzeń.

lewis-pullman

Jakby tego było mało, akcja filmu biegnie na łeb na szyję, nie dając sobie czasu na budowanie napięcia, co bardzo znamienne dla książkowego pierwowzoru. Zdecydowana część książki to powolne budowanie świata przedstawionego i wciąganie czytelnika w świat mieszkańców Salem, w którym dzieje się coraz więcej dziwnych rzeczy, tylko po to, by w ostatnim akcie stać się prawdziwą jazdą bez trzymanki. Kompletnie przeciwne potraktowanie scenariusza w połączeniu z ledwie zarysowanymi bohaterami sprawia, że kolejne śmierci postaci niewiele obchodzą widzów.

Miasteczko Salem sprawia wrażenie, że miałoby szansę stać się o wiele lepszym doświadczeniem dla widza, gdyby zamiast filmu zdecydowano się stworzyć serial. To pozwoliłoby na poświęcenie poszczególnym bohaterom większej ilości czasu ekranowego, co z kolei przełożyłoby się na zdolność do utożsamiania się z nimi. Zamiast tego poszczególne postaci są bardziej częścią zbiorowości niż indywidualnymi osobami z charakterem, co finalnie przekłada się na małe zaangażowanie emocjonalnie odbiorcy.

alfre-woodard-john-benjamin-hickey-makenzie-leigh-lewis-pullman-and-jordan-preston-carter

Innym problemem Miasteczka Salem jest wrażenie, że twórcy zdają się do końca nie wiedzieć, jaki efekt właściwie chcieli osiągnąć. W filmie są momenty, gdzie widz może zadawać sobie pytanie: czy to miało być śmieszne? Nie jest to również rasowy horror, który powoduje przerażenie.

Wyzbyto się również całej otoczki tajemnicy, która była tak znacząca w książce, gdzie przez sporą część fabuły właściwie nie wiadomo, co się dzieje w miasteczku. W filmie natomiast właściwie już druga śmierć sprawia, że grupa bohaterów uznaje, że to sprawka wampirów. Żeby podkręcić jeszcze dawkę absurdu, otrzymujemy nie jednego, a aż dwóch bohaterów, którzy interesują się takimi tematami i mogą posłużyć za ekspertów w temacie radzenia sobie z krwiożerczymi potworami.

jordan-preston-carter-bill-camp

Niestety filmu nie ratują także efekty specjalne, które bardziej przypominają te z początków lat 2000. niż horror, który miał trafić na ekrany kin w 2022 roku. Zmarnowanym potencjałem są również aktorzy, którzy po prostu nie mają materiału pozwalającego im się wykazać. Przy tych wszystkich niedociągnięciach pewnym kontrastem jest wyjątkowo przemyślane użycie światła i kolorów w filmie, przypominające zabawę cieniami z pierwszych ekranowych horrorów.

Koniec końców Miasteczko Salem jest nieco jak tytułowa mieścina – kompletnie puste. Być może wynika to z tak dużego opóźnienia między chwilą zakończenia zdjęć i ostateczną premierą, co sprawiło, że przy końcowym produkcie zbyt mocno majstrowano, w efekcie kompletnie pozbawiając go życia i szans na wywołanie jakichkolwiek emocji u widza.

Ocena: 5/10

Miasteczko Salem / Salem's Lot
5.6