Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

Na zachodzie bez zmian (2022) – recenzja filmu 31 paź 2022

Maja Jankowska

Wojna nie ma w sobie nic pięknego. A jednak, w dzisiejszych czasach filmy wojenne produkowane są jako niebywałe widowiska, tak jak przykładowo Dunkierka. Ostatnio na platformie Netflix pojawił się niemiecki kandydat do Oscara w kategorii nieanglojęzycznej. Żałuję, że Na zachodzie bez zmian nie miał szerszej dystrybucji kinowej, bowiem zobaczenie tej perełki na wielkim ekranie z pewnością dodatkowo wzmacnia wrażenia. Dlaczego film w reżyserii Edwarda Bergera jest jedną z lepszych premier tego roku?

II wojna światowa dla kinematografii jest bogatym źródłem inspiracji, angażując twórców do produkcji filmów zarówno historycznych czy biograficznych, na romansach czy animacjach kończąc. Każdy z utworów ma jednak na celu odzwierciedlenie – w dosłowny lub metaforyczny sposób – trudów tamtych czasów. Natomiast I wojna światowa pozostaje na poboczu jako punkt wyjścia dla prac scenariuszowych. Jedną z głośniejszych produkcji z ostatnich lat był 1917 w reżyserii Sama Mendesa. Myślę, że Na zachodzie bez zmian to zmieni.

Western-front-pic-e1662477670275

Trwa wojna. Nastroje w Niemczech są entuzjastyczne – każdy z młodych chłopaków chce ruszyć na front, aby bronić swojej ojczyzny. Nie ma się co dziwić – retoryka jest prosta: wojna jest łatwa do wygrania, a frontu unikają tylko tchórze. Paul i jego koledzy decydują się zaciągnąć do armii, są przy tym podekscytowani, traktując nadchodzące wydarzenia niemal jako przygodę życia. Szybko okazuje się, że kwieciste opowiadanie o obronie ojczyzny nijak się ma do szarej rzeczywistości wojennej. Okopy wypełnione są błotem, krwią, strachem i desperacją. Jak wrócić do domu?

Na zachodzie bez zmian fenomenalnie pokazuje przestrzeń za pomocą dźwięku oraz obrazu. Od czasu Dunkierki nie było lepszego filmu, który tak umiejętnie budowałby napięcie za pomocą audialności. Zastosowanie mocnych, monotonnych odgłosów przywodzi na myśl nie tylko nadchodzące niebezpieczeństwo, ale również nieuchronność tego, co ma się wydarzyć. Ponadto, produkcja Edwarda Bergera jest niesamowita pod kątem obrazu – zdecydowano się na chłodną kolorystkę, w której dominuje kolor niebieski. Świat wydaje się być szary, pozbawiony jakichkolwiek jasnych, dających nadzieję barw. James Friend, który był odpowiedzialny za zdjęcia, stworzył małe arcydzieła sztuki. Kadry są niezwykle skomponowane, momentami przypominają bardziej malarstwo aniżeli utwór audiowizualny.

Jednocześnie klimat nadany poprzez dźwięk i obraz w punkt wpisuje się w fabułę filmu. Na zachodzie bez zmian nie skupia się na samych walkach wojennych. Owszem, sceny starć się pojawiają, jednak tylko po to, aby pokazać bezsens tych działań, a tym samym śmierć żołnierzy. Całość poprowadzona została powolnie, tak jakby miała oddać statyczność I wojny światowej. Na froncie mimo wszystko dzieje się niewiele, a żołnierze starają się przetrwać również psychicznie, bowiem ciągłe siedzenie w okopach potęguje stres.

AllQuietOnTheWesternFront2_ReinerBajo_05

Aktorski popis dał Felix Kammerer, który wcielił się w główną rolę Paula, natomiast równie przekonująco wypada przede wszystkim Albrecht Schuch (jako Kat) oraz Aaron Hilmer (odgrywający Alberta). Kammerer umiejętnie oddał powolne wewnętrzne wyniszczenie swojej postaci – z chłopaka, który z uśmiechem idzie na wojnę, na koniec nie pozostaje żaden ślad. Beznamiętność, która rysuje się na twarzy Felixa, przeplata się z panicznym strachem wywołanym walką o własne życie. Ekspresja niemieckiego aktora świetnie oddaje emocje towarzyszące bohaterowi bez żadnego przerysowania.

Na zachodzie bez zmian to niesamowite widowisko. I choć wojna nie ma w sobie nic pięknego, trudno nie zachwycać się kadrami, które przedstawia nam James Friend. Przez prawie dwie i pół godziny przyglądamy się okrucieństwu i bezsensowi prowadzonych działań wojennych, które przemieszane są ze scenami dowódców decydujących o życiu i śmierci. Produkcję Edwarda Bergera nie ogląda się jak film wojenny, a jak horror. Jak artystyczną makabrę, która nigdy nie powinna się wydarzyć, a co więcej powtórzyć.

Ocena: 9