Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

Najlepszy film roku 2022? – recenzja filmu Wszystko wszędzie naraz 31 sty 2023

Maja Jankowska

Niepozorny film duetu – Daniela Scheinerta i Dana Kwana – podbija kolejne festiwale. Po otrzymaniu czterech nominacji, a ostatecznie dwóch statuetek Złotych Globów Wszystko wszędzie naraz rozbiło bank, stając się kandydatem do nagrody Oscara aż w jedenastu kategoriach! Produkcję można zobaczyć na Prime Video – dla grających w oscarowe bingo to świetna okazja, by odhaczyć wiele pozycji za jednym seansem. Czy Wszystko wszędzie naraz faktycznie jest tak dobrym filmem?


Przywołany na wstępie duet twórców ma w swoim dorobku Człowieka-scyzoryka, który jest filmem niebanalnym i niemożliwym do zapomnienia przede wszystkim z uwagi na swoją niekonwencjonalną fabułę. Wszystko wszędzie naraz nie jest aż tak ekstrawaganckie, choć również ujmuje rzeczywistość w fantastycznych barwach. Główną bohaterką jest kobieta w średnim wieku, która mierzy się z codziennymi trudnościami. Kłopoty ze skarbówką, wypalenie emocjonalne w małżeństwie, trudności z dogadaniem się z dorastającą córką. Poznajemy Evelyn Wang kiedy jest najgorszą wersją samej siebie. Niespodziewanie zostaje ona wciągnięta w szaloną przygodę, w której będzie musiała uratować świat, eksplorując inne wszechświaty.

wszystko_wszedzie_naraz_1

Wszystko wszędzie naraz jest trochę kinem akcji, trochę komedią, a trochę dramatem obyczajowym. Zgodnie z tytułem wszystko dzieje się wszędzie i w tym samym czasie – z początku może być trudno połapać się w płaszczyznach czasowych, jednak z upływem kolejnych scen staje się to niemal satysfakcjonujące. Niestety, przez dwugodzinny seans ciężko jest wciąż ignorować stosowanego przez reżyserów autopilota narracyjnego. Mamy ciągle szaleńczy pęd, nieustanną ironię oraz niekończącą się intertekstualność. W pewnym momencie czujemy przesyt i odnosimy wrażenie, że wszystkie te zabiegi mają wyłącznie służyć maskowaniu dramaturgicznych braków.

Choć Wszystko wszędzie naraz możemy nazwać odlotowym, tak w tym samym czasie męczy i dręczy widza. Wszystko to za sprawą dynamicznego montażu, który – w kinie akcji – sprawdza się doskonale, ale i od każdej kolejki górskiej oczekiwalibyśmy jakiegoś krótkiego postoju na złapanie oddechu. Mnogość rozwiązań fabularnych, postaci, kolorów i dźwięków zaczyna się zlewać w bezkształtną plamę, którą ciężko się ogląda.

wszystko_wszedzie_naraz_5

Zdecydowanie jasnym punktem filmu Wszystko wszędzie naraz jest Michelle Yeoh odgrywająca Evelyn Wang. Dosłownie dwoi się i troi, aby jej rola była jak najlepsza i to z pozytywnym skutkiem. Yeoh wypada niezwykle charyzmatycznie, a przy tym pozostaje świetną kompanką dla pozostałych członków obsady aktorskiej, zwłaszcza Ke Huy Quan i Stephanie Hsu wcielających się odpowiednio w ekranowego męża oraz córkę.

Produkcja Scheinerta i Kwana jest czystą rozrywką, w której kluczowe znaczenie odgrywa… bajgiel. Twórcy są w pełni świadomi kiczu, który fundują odbiorcy, mrugając do widza raz po raz i wywołując przy tym same pozytywne reakcje. Wszystko wszędzie naraz może się podobać, choć jednocześnie może być nieznośne w swojej groszowej filozofii. Może w innym multiversum ten film byłby jeszcze lepszy?

Ocena: 7