Seria Oszukać przeznaczenie była wielkim hitem pierwszej dekady XXI wieku. Niektórzy są wręcz zdania, że nie była dla millenialsów zwykłymi horrorami, a raczej filmowymi szkoleniami BHP. Kto nie posiada zinternalizowanego lęku podczas jechania za naczepą pełną beli drewna – prawdopodobnie nie widział drugiej części franczyzy.
Pierwsza część zadebiutowała w 2000 roku i szybko stała się pewnego rodzaju fenomenem, z biegiem lat zyskując niemal kultowy status. Choć wraz z kolejnymi częściami ich jakość spadała, niektóre ze scen na zawsze zapisały się w zbiorowej pamięci. Prawie piętnaście lat po premierze ostatniej części serii, franczyza powróciła na ekrany pod postacią Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi.
Jak przystało na część franczyzy Oszukać przeznaczenie, także w najnowszej odsłonie nie zabrakło makabrycznych scen śmierci kolejnych bohaterów. Zdecydowanie najlepiej wypada tu sekwencja otwierająca, która może być jedną z najlepszych w całej serii Oszukać przeznaczenie. Mimo znanego z cyklu przerysowania śmierci, jakie spotykają bohaterów, sceny w podniebnej restauracji wydają się w pewnym stopniu prawdopodobne – na pewno dużo bardziej, niż zakrawająca na absurd scena katastrofy na torze wyścigowym z części czwartej, gdzie jedna z postaci została zabita oponą, która zdołała wylecieć przez dach budynku.
Fabuła Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi skupia się na Stefani, wnuczce Iris – głównej bohaterki z sekwencji otwierającej – która ratując ogromną grupę ludzi, doprowadziła do tego, że zanim śmierć zdołała zrealizować swój plan przywrócenia porządku, część z osób zdołała założyć rodziny – nawet składające się z więcej niż jednego pokolenia. Teraz przyszła pora na rodzinę Stefani, która nieświadomie wpędza plan śmierci – powstrzymywany latami przez Iris – w ruch.
Stefani stara się uratować członków swojej rodziny, którzy jednak długo nie chcą jej słuchać, biorąc jej opowieści o śmierci za teorie spiskowe Iris, które już wcześniej zniszczyły im życie. W miarę jak trupy się piętrzą, coraz więcej osób zaczyna jej wierzyć, co z jednej strony jest schematem znanym z poprzednich części, ale równocześnie dzięki opowieści Iris znacząco skraca czas na dochodzenie do odpowiednich wniosków przez bohaterów.
Obsada składająca się w dużej mierze z młodych aktorów, którzy nie zyskali jeszcze rozpoznawalności, radzi sobie całkiem dobrze, ciągnąc na barkach historię. Warto również wspomnieć o Williamie Bludworthie, bohaterze granym przez zmarłego już Tony'ego Todda, który stanowi kluczowy punkt franczyzy. Jako osoba na co dzień obcująca ze zmarłymi, już w pierwszej odsłonie cyklu stał się źródłem wiedzy dla bohaterów. Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi rzuca jednak nowe światło na jego historię i źródło znajomości sekretów planu śmierci i możliwości jego zakłócenia.
Na duże uznanie zasługuje sposób, w jaki film spina się z dotychczasowymi częściami serii. Choć z jednej strony twórcy korzystają z dobrze znanego i oczekiwanego schematu fabularnego, robią to w sposób, który daje oddech świeżości. Dzięki temu Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi to nie tylko zaskakująco dobrą część franczyzy, ale i po prostu dobry film – na poziomie realizacyjnym, aktorskim i fabularnym – dający widzom to, co najlepsze z serii Oszukać przeznaczenie.
Ocena: 6/10