Mam wrażenie, że adaptacje polskich książek strasznie elektryzują nasze społeczeństwo, nastawiając je bardzo negatywnie do przyszłej produkcji filmowej. Zarzutów względem przykładowo Wiedźmina nie dałoby się zliczyć, a widz zawsze oczekuje, że książka zostanie przeniesiona na ekran jeden do jednego. W ostatnim tygodniu premierę na Netflix miał Pan Samochodzik i templariusze, dla którego podstawę scenariuszową stanowiła powieść Zbigniewa Nienackiego o tym samym tytule. W Internecie zaroiło się od negatywnych ocen i nieprzychylnych opinii. Czy faktycznie produkcja w reżyserii Antoniego Nykowskiego jest tak zła?
Nie chcę zagłębiać się w porównywanie scenariusza filmu do książki – twórcy zdecydowali się na luźną adaptację powieści Nienackiego i oczywistym jest, że fanom pierwowzoru nie będzie się to podobało. Pan Samochodzik i templariusze korzysta z uproszczeń zarówno co do fabuły, jak i portretów bohaterów, co wpływa negatywnie na odbiór. Niemniej jednak myślę, że jako niezobowiązująca rozrywka, zwłaszcza z młodszym pokoleniem, może się sprawdzić. Niezwykle słabo wypadają fragmenty retrospekcji do wypraw krzyżowych, które przywodzą na myśl programy historyczne z telewizji. Takie bezpośrednie ukazywanie wydarzeń odbiera całą przyjemność z samodzielnego rozwiązywania zagadek.
Osobiście uważam, że fabularnie z produkcji wyszła niezła, familijna historia, która trochę zanadto stara się być jak Indiana Jones (zwłaszcza jeśli chodzi o siły nadprzyrodzone). Momentami odnosi się wrażenie, że oglądamy biedniejszą wersję przygód amerykańskiego archeologa w sytuacji, w której można byłoby spokojnie wykreować ciekawą – autonomiczną – postać Pana Samochodzika.
Największym mankamentem filmowego Pana Samochodzika i templariuszy jest główny bohater – Pan Tomasz. Już dawno nie spotkałam się z tak nieprzyjemnym, wręcz odrzucającym, głównym bohaterem. W żaden sposób nie można się z nim utożsamić, ani mu kibicować – szczerze, gdyby mu się nie powiodło, nikt by go nie żałował. Jednocześnie Mateusz Janicki, który wciela się w tę rolę (ciężko stwierdzić, czy tak poprowadzony przez reżysera), przez cały film prezentuje to samo niezadowolenie na twarzy, pozbawiając postać jakiejkolwiek charyzmy. Z ekipy aktorskiej wyróżniają się Sandra Drzymalska (w roli Anki, dziennikarki) oraz Olgierd Blecharz (jako Sokole Oko), którzy starają się tchnąć trochę życia w postacie.
Nie uważam jednak, że film Antoniego Nykowskiego był wyłącznie zły. Produkcja jest dynamiczna i na brak akcji nie można narzekać, a większość scen walk jest całkiem nieźle poprowadzonych. Całkiem ciekawie dobrano lokacje, odkrywając piękne polskie krajobrazy. Niestety obraz Pan Samochodzik i templariusze ma wiele niedociągnięć, które negatywnie wpływają na odbiór całości. Seans można obejrzeć od początku do końca, a na platformie Netflix znajdziemy o wiele gorsze polskie produkcje. Szkoda, że film Nykowskiego nie wyróżnia się swoim stylem lub charakterem, bo wtedy mielibyśmy szansę na adaptację kolejnych części powieści Zbigniewa Nienackiego. Aktualnie, biorąc pod uwagę bardzo słabe przyjęcie ze strony widzów, raczej nie można się tego spodziewać.
Ocena: 4