Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

Sceny z życia małżeńskiego (2021) – recenzja serialu 22 wrz 2021

Maja Jankowska

Gdy pojawiły się informacje, że na podstawie dzieła Ingmara Bergmana Sceny z życia małżeńskiego (1973) powstanie serial, wielu miało wątpliwości co do jakości tych rezultatów. Tymczasem serial szwedzkiego artysty stanowił punkt wyjścia dla wielu twórców, między innymi ostatnio Noah Baumbach w swojej Historii małżeńskiej (2019). Bergman stanowi natchnienie dla całego świata filmowego, nic dziwnego zatem, iż Hagai Levi zdecydował się na reinterpretację serialu mistrza.

Sceny z życia małżeńskiego (2021) zaczynają się nietypowo, zupełnie zaburzając cienką linię pomiędzy rzeczywistością a filmową fikcją. Tę krótką sekwencję można interpretować na różne sposoby. Czy twórcy chcieli, abyśmy zachowali dystans względem bohaterów? A może to ma być działanie mające na celu podkreślenie teatralności całego dzieła? Niewątpliwie rozpisanie linii dialogowych niemalże wyłącznie na dwóch protagonistów, nadaje całości kameralnego wydźwięku. Sceny rozgrywają się w zamkniętych przestrzeniach, czemu często towarzyszy statyczna kamera. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, iż w rzeczywistości oglądamy spektakl teatralny, aniżeli dramat filmowy.

Sceny z życia małżeńskiego 3

To co warto podkreślić w przypadku Scen z życia małżeńskiego, to przesunięcie istoty z fabuły na emocje bohaterów. Zasadniczo na ekranie dzieje się niewiele, a wszystko zawsze zaczyna się niewinnie. Protagoniści rozmawiają, choć często mamy wrażenie, iż w zasadzie chcieliby powiedzieć zupełnie coś innego. Wcielają się w swoje role do czasu, aż emocje, które się w nich zbierają, muszą znaleźć ujście czy to w płaczu, czy to w krzyku. Niebezpodstawnie podczas oglądania serialu Leviego, przychodzi na myśl tytuł innego dzieła Bergmana – Szepty i krzyki, jako punkt wyjścia i zakończenie każdego z odcinków serialu.

Jednocześnie bohaterowie nie chcą dać się zamknąć w ramach. Prezentują oni nowoczesny związek, w którym to ona zarabia, a on zajmuje się dzieckiem. Jednocześnie to ona wspomina o byciu żoną i matką, kiedy on przede wszystkim skupia się na swoim żydowskim pochodzeniu i zawodzie nauczyciela akademickiego. Na pytanie o sukces swojego małżeństwa reagują nieporadnie, podobnie zresztą na kwestię monogamii. Moment ten stanowi początek powolnego rozkładu ich związku, na co składa się wiele różnorodnych czynników. Levi w Scenach z życia małżeńskiego inaczej niż Bergman - z uwagi na choćby zmiany społeczne i kulturowe - podchodzi do tematu małżeństwa. Obaj twórcy podkreślają jednak przestarzałość tej instytucji i podejmują próby polemiki z konserwatywnymi założeniami.

sceny-z-zycia-malzenskiego

Twórcy podkreślają emocje bohaterów nie tylko poprzez dialogi, ale także za pośrednictwem przestrzeni. Zwłaszcza dom tytułowego małżeństwa zmienia się pod kątem scenografii wraz z rozwojem postaci. Dodatkowo, umiejętnie w czterech ścianach zamknięto namiętności protagonistów, co czyni całość niezwykle intymną, osobistą historią.

Osobiście stałam się miłośnikiem duetu: Jessica Chastain i Oscar Isaac. Uczucia między tymi aktorami są nie do podrobienia – sposób w jaki na siebie patrzą, jak się dotykają jest niezwykle naturalny, a jednocześnie ciekawie przeciwstawiony często temu, co mówią i myślą bohaterowie. Na tle tej pary niemal bezbarwnie wypadają inni aktorzy, choć prawdopodobnie twórcy chcieli, aby duet ten zdecydowanie wyróżniał się swoją charyzmą.

Sceny z życia małżeńskiego można byłoby określić mianem przegadanego serialu o emocjach, które skrywane w końcu muszą wybuchnąć. Nic bardziej mylnego – to ujmujący portret trudnej miłości, która ewoluuje. Levi w swojej opowieści pozostaje niezwykle przekonujący, przez co całość staje się bardziej bolesna. Kiedy gra toczy się o wysoką stawkę, strata może być bardzo dotkliwa, dlatego gesty stają się ważniejsze niż słowa.

Ocena: 8/10