Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

„Sojusznicy” – kiedy Idris Elba i John Cena ratują świat (recenzja) 08 sie 2025

Maja Jankowska

Sojusznicy Ilyi Naishullera to ten rodzaj filmu, który od pierwszych minut daje jasno do zrozumienia: tu będzie głośno, szybko i bez większych przerw na oddech. To rozbuchana mieszanka komedii akcji i satyry politycznej, w której reżyser znany z Hardcore HenryNobody znów bawi się konwencją, ale tym razem zamiast samotnego mściciela dostajemy dwóch samców alfa zamkniętych w jednym kadrze. Efekt? Dużo przekomarzania się, absurdalnych sytuacji i scen, które spokojnie mogłyby znaleźć się w filmach o Bondzie… gdyby James Bond miał więcej autoironii i odrobinę mniej klasy.


Fabuła opiera się na prostym, ale nośnym pomyśle. Premier Wielkiej Brytanii Sam Clark (Idris Elba) i prezydent USA Will Derringer (John Cena) – dwie polityczne gwiazdy o ego większym niż ich kraje – zostają zmuszeni do współpracy, gdy stają się celem globalnego spisku. Panowie nie znoszą się od pierwszej sceny, wymieniają uszczypliwości jak ciosy w ringu, ale szybko okazuje się, że ich życie zależy od tego, czy zdołają działać ramię w ramię. Naishuller pakuje ich w kolejne pułapki: pościgi przez pół Europy, strzelaniny w miejscach, w których zwykle pije się kawę, i akcję w Warszawie – choć ta Warszawa powstała głównie w komputerach. Nie zmienia to faktu, że polski wątek dodaje produkcji sympatycznego smaczku i sprawia, że widzowie znad Wisły mogą poczuć się dostrzeżeni.

02cul-heads-of-state-review-fqvw-articleLarge.jpg

Obsada to jeden z największych atutów filmu. Elba i Cena bawią się swoimi rolami, jakby byli na planie od lat, a ich chemia – oparta na mieszance rywalizacji i przymusowej lojalności – jest absolutnie przekonująca. Elba wnosi elegancję i powagę, którą scenariusz co chwilę podcina, a Cena z kolei rozbraja widza swoim wyczuciem komediowego timing’u. Na drugim planie pojawia się kilka wyrazistych epizodów, ale to duet głównych aktorów ciągnie całość.

Sojusznicy mają wszystko, czego można oczekiwać od letniego blockbustera: efektowne sceny akcji, dużo humoru i tempo, które nie pozwala się nudzić. Mocne strony to bez wątpienia lekkość narracji, świetna chemia między bohaterami oraz widowiskowe, momentami przesadnie stylizowane sceny walk i pościgów. Słabsze? Scenariusz nie wychodzi poza schemat „dwóch wrogów, którzy muszą zostać przyjaciółmi” i bywa przewidywalny, a finałowe rozwiązanie intrygi raczej nikogo nie zaskoczy. Jeśli ktoś szuka głębszej refleksji o polityce czy moralności, tu jej nie znajdzie – ale wątpliwe, by twórcy w ogóle próbowali ją wcisnąć.

Heads-of-State.jpg

Naishuller dostarczył film, który jest czystą rozrywką – przerysowaną, przegiętą, ale świadomą własnych wad i zalet. „Sojusznicy” nie zmienią oblicza kina akcji, ale spełniają swoje zadanie: bawią, angażują i zostawiają widza z poczuciem, że te dwie godziny minęły szybciej niż się spodziewał. To seans idealny na wieczór, gdy chcemy po prostu odciąć się od rzeczywistości i zobaczyć, jak politycy ratują świat… najlepiej w rytmie wybuchów i kąśliwych żartów.

Ocena: 5,5

Sojusznicy / Heads of State
6.4

Sojusznicy

Film2025