Na Netflix jest już dostępny kolejny serial medyczny. Po New Amsterdam, który osiągnął dużą popularność w serwisie, pora na The Good Doctor. Serial był kiedyś dostępny w TVP2, więc być może mieliście już z nim styczność. Jeśli jednak zastanawiacie się, czy warto sięgnąć po tę pozycję, zapraszamy do zapoznania się z poniższą recenzją.
Fabuła produkcji, będąca adaptacją koreańskiej dramy, opowiada historię doktora Shauna Murphy’ego (Freddie Highmore). Rozpoczyna on swoją medyczną karierę w szpitalu w San Jose. Już od pierwszych chwil możemy zauważyć, że nie będzie to typowy medyczny procedural. Powodem tego jest wykreowanie głównego bohatera na osobę ze spektrum – autystyka z zespołem sawanta. Dzięki temu nie dość, że możemy obserwować medyczne zagadki, równocześnie dane jest nam obserwować, z jakimi problemami boryka się taka osoba.
Shaun musi mierzyć się z wyzwaniami, jakie stawia przed nim pierwsza praca, nowe środowisko oraz konieczność pokazania innym, że zatrudnienie go nie było złą decyzją. Łatwo można zauważyć, że posiada on ogrom wiedzy oraz zdolność do zauważania rzeczy, które innym umykają. Jego zdolności interpersonalne pozostawiają jednak wiele do życzenia – trudne wiadomości przekazuje bez ogródek i dbania o czyjeś uczucia, a czasami wręcz jego zachowanie może zostać odebrane jako nie na miejscu.
Jeśli zauważyliście pewne podobieństwo do postaci doktora House’a – są ku temu powody. Twórcą produkcji jest David Shore, który odpowiadał również za serial o cynicznym lekarzu uzależnionym od leków przeciwbólowych. Zbieżność jest tylko pozorna. Obie produkcje mają bowiem zupełnie inny charakter. Przypadki medyczne stanowią bardzo ważny aspekt serialu, zwykle zamykając się w obrębie 1-2 odcinków, jak w typowym proceduralu. Bardzo wiele czasu antenowego poświęcono rozwojowi relacji między Shaunem a innymi rezydentami i lekarzami oraz jego życiu poza szpitalem i trudnościami, z jakimi się spotyka z powodu swojego autyzmu.
Dużą zasługą popularności serialu jest aktorstwo Freddiego Highmore’a. Trzeba przyznać, że ma on duży dryg i predyspozycje do grania osób, których psychika nie mieści się w normie, co pokazał już wcześniej w Bates Motel. To również dzięki jego kreacji, postać Shauna zyskuję prawdziwość i głębię, która pozwala widzowi zrozumieć, z czym musi się borykać każdego dnia. Kolejne sezony bardzo rozwijają te wątki, pozwalając nam obserwować, jakimi wyzwaniami są dla niego przyjaźń i miłość, a także nieoczekiwane rodzicielstwo.
The Good Doctor to jednak nie tylko Shaun Murphy. Pozostali bohaterowie stanowią przeciwwagę, nie tylko zmieniając głównego bohatera i otwierając go na świat dzięki wsparciu, jakie od nich dostaje, ale również pokazując, jak kontakty z Shaunem wpływają na nich samych. Każda z bliższych mu osób zyskuje swoją własną historię i czas na to, by rozwijać własne wątki.
Za ogromną wartość dodaną należy potraktować próbę przełamania stereotypów i normalizacji osób ze spektrum. Serial pokazuje, że to takie same osoby jak inne, które tylko trochę inaczej postrzegają świat, równocześnie nie kreując ich na osoby nieradzące sobie same w otaczającym świecie. Shaun został napisany w taki sposób, by mogły się z nim utożsamić osoby znajdujące się w różnych miejscach spektrum, ale również inne osoby, które mają trudności z odnalezieniem swojego miejsca w świecie.
The Good Doctor prawdopodobnie nie jest najlepszą medyczną dramą, jaka istnieje, ale poruszana tematyka i świetna kreacja Freddiego Highmore’a sprawiają, że warto poświęcić mu swój czas.
Ocena: 8/10