Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

Ulica Strachu – część 3: 1666 (2021) – recenzja filmu 18 lip 2021

Sara Karmańska

Zakończenie trylogii Ulica Strachu pod postacią Ulica Strachu – część 3: 1666 pojawiło się na Netflix. W istocie film powinien nazywać się Ulica Strachu – część 3: 1666 i 1994 część 2, ale prawdopodobnie uznano, że to byłoby już zbyt długie lub zbyt zagmatwane. Trzeba jednak przyznać, że bardzo zgrabnie spaja trylogię w całość.

Zgodnie z obietnicą z końcówki części 2, zakończenie trylogii przedstawia nam prawdziwą historię Shadyside – gdy jeszcze było purytańską osadą Union. Deena przenosi się do roku 1666, gdzie ma okazję obserwować jak doszło do skazania Sarah Fier jej własnymi oczami. To czas polowań na czarownice, gdy wszelkie odstępstwa od normy mogły sprowadzić na kobietę śmieć. Miasteczko z XVII wieku obsadzone zostało postaciami, które znamy z poprzednich części, dlatego dość łatwo połapać się w ich wzajemnych relacjach. Pierwsza połowa filmu utrzymana jest w konwencji folk horroru, który jest dość odmienny od slashera, ale przez to produkcja staje się jeszcze ciekawsza w swojej zabawie toposami.

tbUXbESlQhPI7zQnwWjZtzHncAw

W Union zaczynają dziać się dziwne rzeczy. I jak to bywa w takich sytuacjach, dla społeczności najważniejsze, to znaleźć winnego. W tym przypadku odpowiedzialność za niewyjaśnione zdarzenia spada na Sarah i córkę pastora, których nocne igraszki w lesie zostały zauważone przez nieodpowiedniego obserwatora. To prowadzi do prawdziwego polowania na dwie dziewczyny, w myśl zasady daj mi człowieka, a dowody się znajdą. Nagle okazuje się, że pół miasteczka było świadkami. Sarah ucieka przed rozjuszonym tłumem, próbując znaleźć odpowiednie wyjście z tej sytuacji. Trzeba przyznać, że pierwsza część robi robotę w temacie budowania klimatu całego filmu, rozjaśnia kontekst i pozwala czerpać radość z dalszej części produkcji, która jest niczym nieskrępowaną, czystą rozrywką.

Druga połowa Ulicy Strachu – części 3: 1966 natomiast to powrót do dobrze nam już znanych bohaterów z roku 1994, którzy muszą zamknąć historię i złamać klątwę wisząca nad Shadyside. Znamy już bossa gry, teraz trzeba tylko wymyślić plan, jak pokonać stado minionów i jego samego. Również druga część jest bardzo satysfakcjonująca, zgrabnie zamykając całość historii.

1KUkP3w9BUjMD8TNXnsmyawZrIC

Seria Ulica Strachu bardzo umiejętnie korzysta z formuły horrorów. Odświeża pewne tropy, inne natomiast odkrywa i przepisuje na nowo. To w gruncie rzeczy bardzo samoświadome produkcje, które fanom gatunku powinny przypaść do gustu. Nie spotkamy się jednak raczej z sytuacją, że nie pozwolą komuś spać w nocy – jakby nie patrzeć, to seria skierowana głównie do nastolatków, mimo ratingu 18+. Warte docenienia są również wątki feministyczne i queerowe, które stoją niejako w kontrze do klasycznie pojmowanych filmów grozy.

Jest oczywiście w Ulicy Strachu trochę niedociągnięć, ale trzeba przyznać, że to dobra zabawa. Trylogia, w której historie wzajemnie się przeplatają, łącząc ze sobą tropy postslaherów, slasherów i folk horroru wypadła całkiem zgrabnie. Na duży plus trzeba ocenić również wypuszczanie tych części co tydzień. Być może obejrzenie ich za jednym zamachem nie wywierałoby aż takiego wrażenia.

Ostatnia scena stanowi otwarte zakończenie, więc kto wie… Może jeszcze wrócimy kiedyś do Shadyside?

Ocena: 6/10