Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

UPFLIX W AKCJI! Speed: Niebezpieczna prędkość 16 sty 2021

Przemysław Mudlaff

UPFLIX W AKCJI! to nasz nowy cykl artykułów, w których opisujemy najważniejsze, wysokooktanowe filmy wszech czasów dostępne na platformach VOD. Przygotujcie się na comiesięczną dawkę adrenaliny, kontrolowanego chaosu i porządnej rozpierduchy! W ramach cyklu przeczytacie analizy, recenzje, ciekawostki oraz poznacie nieznane fakty dotyczące najlepszych akcyjniaków w historii kina. Załóżcie kamizelki kuloodporne, usiądźcie wygodnie w fotelach, koniecznie zapnijcie pasy i wjedźcie z nami z dużą prędkością do świata, w którym strzelaniny, pościgi i wojny gangów to chleb powszedni.


Speed: Niebezpieczna prędkość

Już za kilka chwil jeden z ostatnich funkcjonujących, oldschoolowych busów General Motors „New Look” linii 33 wjedzie w zatokę autobusową, aby zabrać pasażerów, którzy pragną dostać się do Śródmieścia Los Angeles. Downtown to biznesowa dzielnica Miasta Aniołów. Mnóstwo tu sklepów, instytucji artystycznych oraz sportowych, siedzib międzynarodowych korporacji i sięgających nieba wieżowców. Chociaż autobus linii 33 kursuje przez drogę ekspresową, to i tak prędzej, czy później utknie w korku. Dziś podróż potrwa jeszcze dłużej. Policja zablokowała bowiem lwią część dzielnicy Bunker Hill. Podobno w jednej z wind biurowca Gas Company Tower jakiś szaleniec podłożył bombę.

speed bus

Wymyśliłem powyższą wariację, ponieważ łatwo zapomnieć, że zanim w filmie Speed: Niebezpieczna prędkość (1994) rozsiądziemy się w niebiesko-beżowych fotelach słynnego, pędzącego ponad 50 mil na godzinę (ok. 80 km/h) autobusu GM o numerze 2525, musimy najpierw wraz z policjantami LAPD z jednostki SWAT - Jackiem Travenem (Keanu Reeves) i Harrym (Jeff Daniels) unieszkodliwić Howarda Payne’a (Dennis Hopper), który grozi wysadzeniem bomby w szybie windy pewnego wieżowca. Tak! Oczami wyobraźni widzę teraz, jak przypominacie sobie właśnie te sceny i mówicie w myślach: „Rzeczywiście!”. Co więcej, zanim ujrzycie spóźnioną, biegnącą za autobusem Annie Porter (Sandra Bullock) minie ok. 30 minut filmu Jana de Bonta! To niezwykle interesujące, że produkcję, którą kojarzymy głównie z ruchem horyzontalnym pędzącego busa, rozpoczyna sekwencja ujęć windy, zgodna z zasadami wertykalizmu. Zanim jednak przejdziemy do scen otwierających Speed… przyjrzyjmy się elementom oraz osobom, które miały na nie - jak zresztą na cały film - decydujący i ostateczny wpływ.


Speed… i Kurosawa, czyli kilka słów o scenariuszu filmu de Bonta

runaway train

Co wspólnego z filmem de Bonta ma jeden z największych twórców w historii kina, japoński mistrz, Akira Kurosawa? Okazuje się, że całkiem dużo! W 1963 roku w magazynie Life ukazał się artykuł o uciekającym pociągu. Na tekst ten natrafił reżyser Tronu we krwi. Historia wymykającego się spod kontroli pojazdu szynowego tak spodobała się Kurosawie, że postanowił na jego podstawie napisać scenariusz. Chciał zresztą przemienić skrypt w film, ale realizacja projektu został przełożona na czas nieokreślony.

Do tematu powrócono w 1982 roku. Stworzenie filmu na podstawie scenariusza Kurosawy powierzono Andriejowi Konczałowskiemu, a w rolach głównych wystąpili Jon VoightEric Roberts. Produkcja miała premierę w 1985 roku. Dlaczego o tym wspominam? Uciekający pociąg obejrzał bowiem Elwy Yost, gospodarz kanadyjskiego programu telewizyjnego Saturday Night at the Movies, a prywatnie pożeracz filmów oraz ojciec autora scenariusza do Speed…, Grahama Yosta. Oglądanie zbyt dużej liczby tytułów może jednak powodować, że nie zapamiętuje się ich dokładnie i do historii przedstawianej przez jakiś obraz przemyca się coś, czego tak naprawdę w nim nie było. To właśnie przypadek Elwy’ego Yosta, który polecając Uciekający pociąg swojemu synowi, stwierdził, że tytułowy pojazd nie może się zatrzymać, bo na jego pokładzie znajduje się bomba. Każdy kto widział ekscytujący film Konczałowskiego wie, że trudna sytuacja lokomotyw spowodowana była nie ładunkiem wybuchowym, ale uszkodzonymi hamulcami. W każdym razie po obejrzeniu produkcji z 1985 roku, Graham stwierdził, że Uciekający pociąg byłby lepszy, gdyby był... uciekającym autobusem, który nie może zejść poniżej pewnej prędkości i gdyby na jego pokładzie jednak znalazła się jakaś bomba lub trzy. Cóż! Niedaleko pada jabłko od jabłoni.


Jan de Bont, Joss Whedon i ostateczna wersja scenariusza Grahama Yosta

speed-1994bus

Pierwotny scenariusz Speed… zakładał, że cała akcja filmu rozegra się w uzbrojonym w materiały wybuchowe autobusie, który w pewnym momencie wjedzie na parking stadionu drużyny baseballowej Los Angeles Dodgers, a następnie eksploduje pod słynnym znakiem HOLLYWOOD. Pomysł początkowo spodobał się włodarzom wytwórni Paramount. Zapragnęli oni, aby film na jego podstawie zrealizował John McTiernan, autor takich hitów, jak Predator (1987), Szklana pułapka (1988) czy Polowanie na Czerwony Październik (1990). Twórca odmówił wytwórni, a do roli reżysera zaproponował Jana de Bonta, z którym współpracował przy okazji dwóch ostatnich spośród wymienionych wyżej tytułów. Wkrótce projekt przestał jednak odpowiadać Paramountowi, a de Bont wraz z Yostem udali się do wytwórni 20th Century Fox, która zgodziła się na realizację filmu pod warunkiem, że akcja odbywać będzie się również poza autobusem. Reżyser wymyślił więc początkowe sceny w wieżowcu, a Yost zakończenie w metrze. Na tydzień przed rozpoczęciem zdjęć zatrudniono również doradcę scenariuszowego w osobie Jossa Whedona, który według Yosta napisał 99,8% dialogów filmu, a także zmienił cechy większości postaci, w tym Jacka Travena. Whedon był również autorem jednej z najchętniej cytowanych kwestii w historii kina, brzmiącej: „Pop quiz, hotshot”, z której wymyślenia - jak się później przyznawał - nie był zadowolony. Nazwisko przyszłego reżysera Avengers (2012), ze względu na ówczesne przepisy WGA (Writers Guild of America), nie zostało jednak uwzględnione nawet w napisach końcowych filmu Speed….


Napisy początkowe

speedtitles

Skoro już o napisach mowa, to przy okazji Speed: Niebezpieczna prędkość warto zatrzymać się na chwilę przy tych, które wyświetlają się na początku filmu. Sekwencja otwarcia dzieła de Bonta to ponad trzyminutowa podróż w dół szybu windy z wyświetlającymi się na niebiesko nazwiskami i tytułem (czyżby nawiązanie do koloru autobusu linii Big Blue Bus?). Być może na pierwszy rzut oka nie ma w tym nic spektakularnego, ale należy zwrócić tu uwagę na pewne kwestie. Ślizgająca się po szybie windy kamera wykonuje ruch ze stałą prędkością, aby zwolnić dopiero na samym dole, płynnie rejestrując konfrontację pracownika ochrony biurowca z zamachowcem. Sekwencja otwierająca przechodzi tym samym we właściwą akcję filmu. Cała ta „podróż” przez szyb windy wraz z przepiękną muzyką Marka Manciny stanowi zresztą idealne streszczenie Speed…. Produkcja de Bonta rozpoczyna się przecież od akcji w windzie, następnie przenosimy się wraz z Jackiem Travenem do autobusu (nieprzypadkowy wjazd karty tytułowej „SPEED” z lewej strony ekranu i muzyka osiągająca punkt kulminacyjny), a kończy się potyczką w metrze (zjeżdżamy windą pod ziemię). Istotna jest tu również typografia 3D pojawiających się nazwisk oraz tytułu filmu. Speed…, jak wiele innych tytułów akcji związany jest z procesem modernizacji technologicznej. Napisy 3D wydają się zatem symbolizować budynki, z kolei wertykalny ruch kamery przypomina o pionowym rozwoju miejskiej scenerii. Całość otwierającej sekwencji nakręcono za pomocą kamery sterowanej przez motion control w 10 metrowej miniaturze szybu windy.


Casting

speed-actors

Trudno w to dziś uwierzyć, ale zarówno Keanu Reeves, jak również Sandra Bullock i Dennis Hopper nie byli pierwszymi wyborami aktorskimi Jana de Bonta do ról w filmie Speed…. Do postaci Jacka Travena przymierzano bowiem pierwotnie Stephena Baldwina, Johnny’ego Deppa, Toma Cruise’a, Toma Hanksa, Wesleya SnipesaWoody’ego Harrelsona. Żaden z nich nie widział jednak w roli Travena potencjału. Wreszcie, po obejrzeniu filmu Point Break (1991) Kathryn Bigelow reżyser Speed… postawił na Keanu Reevesa, który wraz z Jossem Whedonem przedefiniował protagonistę. Zmian wymagała również kwestia antagonisty. Według pierwotnego scenariusza było ich bowiem aż dwóch. Oprócz Howarda Payne’a, w którego zaledwie na 3 tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć wcielił się Dennis Hopper, czarnym charakterem okazać miał się na sam koniec filmu przyjaciel Jacka, Harry. Do roli Harry’ego - terrorysty rozważano zatrudnienie Eda Harrisa.

Jeżeli wszyscy wymienieni powyżej artyści w 1994 roku należeli lub byli już bardzo blisko tzw. aktorskiej pierwszej ligi (Keanu Reeves), to Sandra Bullock w porównaniu do nich była osobą raczej mało rozpoznawalną. Chociaż miała już na koncie kilka ról, w tym jedną u boku Stallone’a w filmie Człowiek-demolka (1993), to właśnie występ w Speed… miał stanowić dla niej szansę na odniesienie sukcesu. Bullock dobrze o tym wiedziała, dlatego, gdy dowiedziała się, że może odegrać Annie z własnej woli zrobiła prawo jazdy na autobus. Można powiedzieć, że w walce o rolę przypadkowego kierowcy busa obłożonego materiałami wybuchowymi pokonała Halle Berry (chociaż ta sama zrezygnowała) i Ellen DeGeneres.

Co istotne, wybór aktorów w obrazie de Bonta okazał się trafiony w stu procentach. To przecież właśnie dzięki nim reżyserowi udało się uzupełnić scenariuszowe braki rozwinięcia poszczególnych postaci. Cechy charakterów, a także przeszłość bohaterów filmu dostarczana jest więc głównie za sprawą świetnych występów Reevesa, Bullock, Hoppera, a także aktorów drugiego planu. Na uwagę zasługuje również tzw. chemia pomiędzy odtwórcami ról w Speed…, którą wręcz wyczuwa się przez ekran.


Pasażerowie autobusu 2525

passengers_pic_article_story_large

Speed: Niebezpieczna prędkość to świetnie zrealizowany, trzymający w napięciu film akcji. Ogromną zaletą filmu Jana de Bonta jest także jego realizm. To dzięki niemu odbiorca jeszcze mocniej odczuwa wszelkie dostarczane mu emocje. Rzeczony realizm przejawia się tutaj głównie za sprawą aktorów drugiego planu, czyli przede wszystkim pasażerów autobusu 2525. Podróżujący pechowym GM linii 33 mieli według de Bonta odzwierciedlać wielokulturowość LA. Dodatkowo reżyserowi zależało na tym, aby twarze, którymi wypełniony będzie ten środek transportu wyglądały po prostu swojsko. Oznacza to, że ludzie od castingu mieli szukać przede wszystkim osób podobnych do tych, które codziennie można spotkać w autobusach kursujących po Mieście Aniołów. Wróćmy jeszcze do samego busa. Jeżeli ktokolwiek z was dojeżdżał kiedykolwiek podobnym środkiem transportu do pracy lub szkoły, to wie zapewne, że w autobusach tworzy się pewien rodzaj społeczności. Można to zauważyć zazwyczaj wówczas, gdy korzysta się z jakiejś linii regularnie. Osoby kursujące wspólnie codziennie witają się, jakby byli sąsiadami. Zdarza się nawet, że podczas nieobecności współpasażera zastanawiają się, co mogło się wydarzyć, że on lub ona są dziś nieobecni. Ta dziwna, chwilowa wspólnota, rodzaj swoistego, krótkotrwałego połączenia ukazany został w filmie Speed… w sposób perfekcyjny.


Realizacja

Bus_jump

Nie mam zamiaru przedstawiać tu sposobu nagrywania poszczególnych efektownych scen produkcji de Bonta, ponieważ można by napisać o tym książkę. Chciałbym wyłącznie zaznaczyć, że Speed… przy swoim niewielkim – jak na kino akcji – budżecie, w pewnym stopniu wyznaczył nowe trendy w realizacji tego typu projektów. Pomysłowość reżysera oraz kunszt operatorski Andrzeja Bartkowiaka pozwoliły na oszczędności, które przeznaczono na dokładne miniatury oraz cyfrowe efekty specjalne. Do najdroższych scen w Speed…, w których użyto komputerów i sprawnych grafików należą: sekwencja otwarcia, dziura w autostradzie, nad którą przeskakuje autobus oraz konfrontacja Jacka i Howarda na dachu pociągu metra. Najważniejsze przy tym jest jednak to, że cyfrowe efekty wizualne wykorzystane w obrazie de Bonta nigdy nie rażą sztucznością i doprawdy trudno je dostrzec.


Szczęśliwe zakończenie

speed_ending

Speed: Niebezpieczna prędkość okazał się niezwykłym sukcesem Jana de Bonta oraz właściwym początkiem fantastycznej kariery Keanu Reevesa oraz Sandry Bullock. Film kosztujący 30 milionów dolarów zarobił w kinach na całym świecie dziesięciokrotność tej sumy. Został również bardzo dobrze przyjęty przez krytyków, którzy chętnie wymieniali Speed…, pośród 10 najlepszych obrazów roku. To ogromne wyróżnienie, ponieważ w 1994 widzowie otrzymali mnóstwo znakomitych filmów z Pulp Fiction, Forrestem GumpemKrólem Lwem na czele. Z drugiej strony nie widzę powodu żeby nie zestawiać tych świetnych tytułów z niewątpliwym arcydziełem kina akcji, jakim należy nazywać film Speed: Niebezpieczna prędkość.


Jeśli macie propozycje tytułów, które powinny znaleźć się w kolejnych częściach cyklu dajcie znać w komentarzach!