Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

„W blasku ekranu” – psychologiczny horror z klimatem lat 90. (recenzja) 12 cze 2025

Maja Jankowska

W blasku ekranu to film, który zaskakująco dobrze oddaje atmosferę psychologicznego horroru i dramatu osadzonego w świecie lat 90. Reżyser Schoenbrun umiejętnie buduje napięcie, które w pierwszej połowie filmu wkrada się niemal pod skórę. To właśnie tam świat młodego Owena, zagubionego nastolatka z przedmieścia, miesza się z tajemniczym nocnym programem telewizyjnym, tworząc atmosferę niepokoju, który odczuwa się równie mocno, co bohaterowie na ekranie.


Jasne, mamy tu klasyczny klimat lat 90., kiedy telewizja była głównym oknem na świat i źródłem fascynacji. Ujęcia bohaterów wpatrzonych w migoczący ekran to symbol zatracenia między rzeczywistością a czymś niepokojącym, czego do końca nie można pojąć. Fluorescencyjny blask ekranu staje się niemal postacią samą w sobie, a powolne kadry i wyciszona muzyka potęgują uczucie zawieszenia i grozy. Schoenbrun z dużą wrażliwością pokazuje, jak światło ekranu potrafi hipnotyzować, zatapiając bohaterów (i widzów) w stanie zawieszenia między rzeczywistością a światem fantazji. To właśnie ta atmosfera jest jednym z najmocniejszych punktów produkcji – powolne, długie ujęcia postaci wpatrzonych w telewizor tworzą niemal namacalny klimat lat 90., które dla wielu widzów są nostalgicznym wspomnieniem.

MADRID_DESTINO_77967_es

Justice Smith w roli Owena i Brigette Lundy-Paine jako Maddy tworzą przekonujący duet. Ich chemia jest naturalna i nadaje emocjonalny wymiar tej psychologicznej opowieści. Ich relacja stanowi emocjonalne centrum filmu, przez co widz chce im towarzyszyć, nawet gdy fabuła miejscami zwalnia. To jeden z fundamentów produkcji – relacja jest delikatna, pełna napięć i niedopowiedzeń, dzięki czemu nigdy nie spłyca ani nie popada w banał.

Niestety, choć pierwsza połowa to solidne kino niepokoju i tajemnicy, druga część filmu rozczarowuje. Klimat zaczyna się rozmywać, a początkowy horror i napięcie ustępują miejsca mniej przekonującym rozwiązaniom i wyjaśnieniom, które zamiast intrygować – rozbijają zbudowaną wcześniej aurę grozy. To moment, w którym film traci impet i trudno nie odczuć pewnego zawodu. Idziemy w stronę pastiżu, który nieszczególnie mnie przekonuje.

GLow1-scaled

W warstwie fabularnej W blasku ekranu nie jest może filmem, który porywa z fotela czy wbija w napięcie do ostatniej minuty. Zamiast tego stawia na subtelną narrację, która jednak bywa miejscami zbyt rozwlekła, przez co nie zawsze udało mi się w pełni zaangażować w losy bohaterów. Zagadkowy program telewizyjny i jego wpływ na rzeczywistość to interesujący pomysł, który niestety nie do końca został wykorzystany w pełni, przez co film momentami traci na dynamice i nieco przystaje.

Mimo to W blasku ekranu pozostaje interesującą propozycją dla fanów psychologicznych thrillerów i horrorów, którzy cenią sobie atmosferę i wolniejsze tempo, a także hołd dla specyficznej epoki, która dziś wydaje się nieco odległa, ale wciąż fascynująca. To kino bardziej do smakowania niż intensywnego przeżywania, z mocnym otwarciem i nieco słabszym finałem.

Ocena: 6

W blasku ekranu / I Saw the TV Glow
5.8