Zarejestruj się za darmo, by tworzyć kolekcje i otrzymywać powiadomienia o najnowszych aktualizacjach! ZAREJESTRUJ SIĘ

Wiwarium (2019) – recenzja filmu 21 mar 2021

Sara Karmańska

Wiwarium (2019) to film w reżyserii Lorcana Finnegana. Z pewnością można go przypisać do kategorii nietypowych, minimalistycznych filmów science fiction. Z tego też powodu nie każdemu przypadnie do gustu.

Film opowiada zaskakująco prostą w założeniu historię. Młodzi narzeczeni poszukują pierwszego wspólnego mieszkania. Trafiają do agencji nieruchomości, gdzie specyficzny mężczyzna proponuje im zakup domu na przedmieściach. W trakcie oglądania posiadłości położonej na surrealistycznym osiedlu agent znika. Szybko okazuje się, że bez niego bohaterowie nie potrafią odnaleźć drogi powrotnej. Sprawy przybierają jeszcze dziwniejszy obrót, gdy na progu domu, w którym się schronili, pojawia się paczka z niemowlęciem.

Wiwarium wydaje się wkładać całą swoją energię w budowanie metaforycznego klimatu, przez co traci na tym trochę warstwa fabularna. Czuć jednak, że jest to całkowicie zamierzone. Już otwierająca scena z kukułką wypychającą inne młode z gniazda nadaje produkcji charakter paraboliczny. Nie ma tu jednak drogi na skróty, i cała interpretacja spoczywa na barkach widza. Nie otrzymuje on bowiem jasnego rozwiązania, o co właściwie w produkcji chodzi.

zLa8fA7boGtNoNH7n6iYi9UqoaH

Nie do końca wiadomo czy film ma być metaforą wychowywania potomstwa, czy raczej egzystencji w szerszym jej rozumieniu. Poprzez zamknięcie w izolowanym świecie, życie bohaterów zostaje pozbawione głębszego sensu, poza wychowaniem kolejnego pokolenia. Tyle tylko, że świadomość obcościpodrzuconego dziecka, wyłącza jakiekolwiek poczucie przynależności i chęci wychowania go na dobrego człowieka. Zachowanie pary w dużej mierze sprowadzają się do odchowania – ubrać, nakarmić, umyć, położyć spać. W międzyczasie oddają się powtarzalnym, monotonnym czynnościom – wypatrywaniu zmiany paczek z żywnością przybywających znikąd czy kopaniu dziury donikąd (co zresztą wydaje się doskonałą alegorią bezsensownej, wyniszczającej organizm pracy).

Z drugiej obserwujemy stopniowe zamiany, jakie zachodzą w związku głównych bohaterów. Castingowo dobór aktorów wydaje się trochę kulawy. Co prawda zarówno Jesse Eisenberg, jak i Imogen Poots stają tutaj na wysokości zadania, dobrze odgrywając swoje role, jednak zabrakło między nimi chemii, która uwiarygodniłaby ich ekranową relację.

jZ4YdDCnfK4cO13do9J4JaT8d2O

Trzeba przyznać, że produkcja ma naprawdę ciekawy punkt wyjścia. Wydaje się jednak, że zdecydowanie lepiej sprawdziłaby się w przypadku krótszego metrażu, na przykład jako odcinek jakiegoś serialu.

W ostatecznym rozrachunku Wiwarium jest filmem trochę bladym. Przez cały czas jego trwania brakuje poczucia, że wszystko zmierza do jakiejś konkluzji. Kolosalnym problemem jest brak jakiejkolwiek puenty. W efekcie większość interpretacji będzie pojawiać się raczej już po seansie, jako swoista próba wyjaśnienia co ja właściwie widziałem(-am)?. Nawet zakończenie, które odkrywa część kart, stojąc w kontrze do reszty produkcji, jest niesatysfakcjonujące. Może się również zdarzyć, że do tego momentu będziemy już tak wymęczeni monotonnością filmu, że zwyczajnie wcale nas ono nie obejdzie.

Ocena: 5/10

Wiwarium / Vivarium
5.9

Wiwarium

Film2019